poniedziałek, 15 kwietnia 2013

001.



Kiedy wróciłem do domu, w całkiem niezłym stanie jak na mnie, dotarło do mnie, że przecież nie znam twojego imienia. Chciałem tam wrócić, jednak przypomniałem sobie, że już knajpa jest dawno zamknięta, a ostatnią osobą jaka wychodziła, byłem ja. Była trzecia nad ranem a ja po raz pierwszy nie wiedziałem co mam z sobą zrobić. Włożyłem ręce do kurtki kiedy poczułem coś w ręku. Wyjąłem i otworzyłem rękę, widząc malutką karteczkę z twoim numerem i imieniem. Nawet nie wiesz jak ja się cieszyłem. Elena. Bardzo ładne imię, choć w Hiszpanii chyba mało spotykane, nieprawdaż?
Pod prysznicem myślałem cały czas o twoim głosie i gestach. Miałaś naprawdę piękny uśmiech. Z tego co udało mi się zrozumieć po twoich krzykach do zataczających się klientów, jesteś hiszpanką. Piękny kraj, piękna kultura. A język jeszcze piękniejszy. Miło się go słucha.
Położyłem się spać i migiem zasnąłem z myślą, że następnego wieczora muszę cię ponownie zobaczyć. Tym razem nie będę chciał się upić.

Obudziły mnie tłuczenie szkła w kuchni. Wyszedłem przecierając oczy i natknąłem się na bliźniaka.
-Co jest?- zapytałem zaspany, a on machnął ręką.
- Jak oni robią te szklanki? Z jakiegoś szkła, które po wyjęciu ze zmywarki się tłucze!? – wrzasnął, a ja pokręciłem głową z dezaprobatą. Wróciłem do pokoju, opierając się o biurko i patrząc przez okno. Niemcy. Mój kraj, moja ojczyzna, mój dom. Zerknąłem na małą karteczkę z twoim numerem i od razu wziąłem się za szukanie swojego telefonu. Zadzwoniłem do ciebie a ty odebrałaś po hiszpańsku, mówiąc „ Hola!”, które brzmiało jak „ Ola!”.  Odezwałem się i od razu zaczęłaś mnie po niemiecku przepraszać. Spytałaś się po co dzwonię. Odpowiedziałem ci, że dużo dała mi ta rozmowa z tobą i że chciałbym się z tobą spotkać, już nie w tej hiszpańskiej knajpie,  a gdzieś na jakimś spacerze.
Odmówiłaś mi wtedy, mówiąc, że wracasz do Hiszpanii na tydzień, do chorej matki. Sądziłaś, że nie zadzwonię. Ba, nawet nie sądziłaś, że cię zapamiętam. Niespodzianka, prawda?
Rozłączyłaś się, mówiąc, że musisz kończyć, jednak dodałaś, że odezwiesz się jak wrócę.  Uśmiechnąłem się, przytakując. Byłem taki szczęśliwy. Po raz pierwszy mi się zdarzyło, że rozmawiam z dziewczyną, z którą nie byłem w łóżku. Byłaś inna i to mnie kręciło. Z czasem coraz bardziej.

Po tygodniowym leniuchowaniu w domu i oglądaniu filmów z bliźniakiem, olśniło mnie, że dwa dni wcześniej zmieniłem numer. Natrętne fanki nie dawały mi żyć i musiałem to zrobić. Nie chodziło o kontakty. Pal je licho, ale nie mogłaś się do mnie dodzwonić! Musiałaś się wkurzyć, choć kiedy zerwałem się i poszedłem do knajpy w której pracowałaś, udałaś obojętną w tym temacie. Podałem ci nowe cyferki, kiedy ty spojrzałaś się na mnie, pod nosem się uśmiechając.
- Masz czas dziś wieczorem? – spytałem znienacka. Nie obchodziło mnie to, że znamy się raptem kilka dni. Chciałem spróbować nowych doświadczeń.
Odpowiedziałaś, że nie masz. Od razu zaklepałem u ciebie termin i zadeklarowałem się, że po ciebie przyjadę. Wciąż nie miałaś pojęcia z kim się zadajesz, albo jeszcze raz podkreślę  – dobrze udawałaś i nie miałaś nic przeciwko spotkaniu się z najprzystojniejszym facetem na tej ziemi. Każda by chciała byś chyba na twoim miejscu.
Kiedy wieczorem po ciebie podjechałem, ty już czekałaś. Był kwiecień jednak wieczory wciąż bywały chłodne. Miałaś zieloną kurteczkę, zapinaną na guziki. W Magdeburgu nie było za bardzo gdzie spacerować, jednak zawiozłem nas w moje ulubione miejsce gdzie w środku lasu, nie ma drzew i są ławeczki zrobione z drewna. Najlepsze miejsce na wyciszenie się.
Wysiedliśmy z auta i zaprowadziłem nas tam. Byłam zachwycona moim pomysłem.
- Nie jesteś z Niemiec, prawda?- zapytałem, patrząc na nią i wyczekując odpowiedzi.
- Nie. Pochodzę z Hiszpanii – odpowiedziałaś. W głosie wyczułem dumę z tego, że jesteś rodowitą hiszpanką.
- To skąd wzięłaś się w tym ponurym kraju zwanymi Niemcami? – zaśmiałem się, mając ręce w kieszeni kurtki.
- Musiałam zacząć zarabiać, a w Hiszpanii źle się dzieje. Chciałam tez matce pomóc – odpowiedziałaś, kiedy doszliśmy do tego pustego miejsca w samym środku małego lasu.
Dalej  rozmawialiśmy. Tematy nam się nie kończyły, jednak po tym jak powiedziałem ci, że zajmuję się tworzeniem muzyki, od razu skojarzyłaś kim jestem.
- Myślałam raczej, że takie gwiazdy nie spotykają się z takimi „normalnymi” – zaśmiałaś się, zerkając na mnie.
- To źle myślałaś. Ja chcę „normalną” dziewczynę, która nie gwiazdorzy i nie patrzy na portfel, tylko na charakter, sposób bycia i ewentualnie wygląd – oboje zaśmialiśmy się na ostatnie dwa słowa.
Zdecydowanie byłaś inna i to mi się w tobie podobało. Nie byłaś zarozumiała. Śmieliśmy się cały czas, że chyba w całym lesie było nas słychać. Dogadywaliśmy się, a to chyba najważniejsze.
_____
Nie wiem co dodać, co ująć. 
Krótki pomysł jednak jakoś to lubię :)
 

3 komentarze:

  1. Ahh no przyjemna na historia, szkoda tylko, że tak szybko się skończy :( Tak, będę to powtarzała chyba za każdym razem hahah xd A odcinki są za krótkie, co sie wciągnę to koniec i pff XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak, odcinki zdecydowanie za krótkie, a i akcja pędzi jak oszalała. W sumie to jest tylko Tom i Elena, nikt więcej. A szkoda :) Tak czy siak czekam na nexta i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Karolina, która dawniej była Rette :D15 kwietnia 2013 12:27

    Bardzo się cieszę, że piszesz coś nowego Wieśniaczku <3 Będę oczywiście czytać, bo bardzo mi się podoba :) <3

    OdpowiedzUsuń